Warszawski Maraton Fotograficzny
|

Warszawski Maraton Fotograficzny 2019

18 maja w Warszawie odbył się Warszawski Maraton Fotograficzny, którego tematem przewodnim było życie w wielkim mieście. To była druga edycja tego wydarzenia. Veni, vidi, vici, jak powiedział Juliusz Cezar. Moje małe zwycięstwo, że pomimo kryzysów, udało mi się Maraton ukończyć.

Warszawski Maraton Fotograficzny polega na zrobieniu 12 zdjęć na 12 zadanych tematów, wszystko w ciągu 12 godzin. Od 10 rano do 22. Tematy podawane są w trzech turach, a zdjęcia muszą zostać wykonane w kolejności zgodnej z kolejnością tematów. Na starcie otrzymuje się tylko cztery pierwsze tematy, aby zdobyć kolejne, należy odwiedzić wyznaczone punkty zbiorcze, czynne w określonych godzinach. Ich lokalizacja do ostatniej chwili jest tajemnicą.

Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że zdjęć nie można w żaden sposób poprawiać po ich zrobieniu. Żadnych, choćby najdrobniejszych zmian w kadrowaniu, redukcji przepaleń czy poprawy kontrastu. Dozwolony jest wyłącznie czysty jpg prosto z aparatu. Natomiast można wykorzystywać wszelkie możliwe wbudowane ustawienia aparatu, zewnętrzne filtry, gadżety, różne obiektywy itp.

Warszawski Maraton Fotograficzny 2019 Start!

W Maratonie chciałam wziąć udział już w ubiegłym roku, lecz niestety odbywał się on w długi weekend majowy. Wiele osób, w tym ja, wyjechało z Warszawy. Tegoroczny termin moim zdaniem był o wiele bardziej przemyślany. Za to no cóż, w sobotni poranek pogoda okazała się niezbyt maratonowa.

W punkcie startowym w Green Cafe Nero na Bulwarze Karskiego planowałam stawić się punktualnie o godzinie 9 rano. Jednak gdy zadzwonił budzik, a za oknem szalała poranna burza, postanowiłam zostać jeszcze chwilę w ciepłym i przyjemnym łóżku. W końcu tematy będą rozdawane od godziny 10, a punkt czynny jest do godziny 11. W efekcie dopiero tuż przed 11, wśród burzy z piorunami i rzęsistego deszczu, wysiadłam z autobusu na przystanku – nomen omen -Boleść.

#wmf2019

Po zarejestrowaniu się otrzymałam wyprawkę i pierwsze cztery tematy:

  • Żagle warszawskie
  • Autorska interpretacja numeru startowego
  • Inteligentna technologia
  • Wielkie perspektywy

Wyprawka zawierała numer startowy, kopertę z formularzami ze zgodą na wykorzystanie wizerunku, wodę, bon do Green Cafe Nero na kawę i kanapkę, wejściówkę do metra oraz wydruk zarządzenia Prezydenta Warszawy o bezpłatnych przejazdach uczestników Maratonu komunikacją miejską – dla niezorientowanych kontrolerów.

Pierwsze tematy i co dalej?

Do tej chwili głowę miałam zaprzątniętą innymi poważnymi sprawami, zupełnie nie związanymi z fotografią. Obawiałam się, że z tego powodu nie będę miała żadnych pomysłów i nawet przemknęło mi przez myśl, czy jest sens brać udział w Maratonie. Nadal lał deszcz, nad Wisłą ani żagli, ani żywego ducha, nie licząc błąkających się maratończyków w płaszczach przeciwdeszczowych. Stąd pierwszy temat szedł jak po grudzie.

Do tego okazało się, że mam nieproszonego gościa. Do wnętrza aparatu dostał się jakiś latający robal, musiał wedrzeć się niepostrzeżenie przy przepinaniu obiektywu. Chuchałam, dmuchałam, próbowałam przemawiać po dobroci, ale niestety wyjść na wolność zupełnie nie zamierzał. Resztę Maratonu spędziliśmy więc razem. Co jakiś czas objawiał mi się w wizjerze, niczym wielkie monstrum.

Zrobiłam nad Wisłą jedno zdjęcie do ilustracji tematu, jednak miało ono dalekie skojarzenia z żaglami. Postanowiłam więc poszukać natchnienia przy Żaglu Libeskinda, czyli słynnym apartamentowcu na ulicy Złotej.

No właśnie, ilustracji. Z założenia miałam nie robić zdjęć ilustrujących, tylko kadry interpretujące temat. Rzeczywistość jednak mocno zweryfikowała plany, z braku czasu w moim zestawie pojawiły się także ilustracje. Niestety nawet całkiem sporo.

Punkt drugi Księgarnia Bookbok

Na szczęście w końcu nieśmiało wyjrzało słońce.

Na kolejnym punkcie, który mieścił się w księgarni Bookbook przy ulicy Hożej, czekały na nas cztery kolejne tematy:

  • Po stronie natury
  • Zwierzę w mieście
  • Sztuka na ulicach
  • Miasto, którego nie ma

Zdecydowałam się na pokazanie ogródka społecznego na Próżnej oraz na sentymentalną podróż w okolice ulicy Waliców. Sentymentalną, gdyż niegdyś spędzałam tam mnóstwo czasu. Trochę nie poznałam tego miejsca, dziś wygląda jak wielki plac budowy. I tyle starych kamienic na Łuckiej wyburzyli…

Warszawski Maraton Fotograficzny 2019

Oczywiście, zwierzę w mieście napatoczyło mi się przed tematem „po stronie natury”, a potem przy swojej kolejce nijak nie chciało się pokazać. Taki los maratończyka.

Punkt trzeci Galeria Le Guern

Trzeci punkt zlokalizowany był na Saskiej Kępie, w Galerii Le Guern przy ulicy Katowickiej. Tam otrzymaliśmy karteczki z ostatnimi tematami do zrealizowania:

  • Kobieta w wielkim mieście
  • Naturalnie nad Wisłą
  • Hulaj noga
  • Młodym być i więcej nic

No i klops. Jest godzina 17, a ja mam zrealizowanych 8 tematów i okazuje się, że jedna z pierwszych realizacji pokrywa się z otrzymanym właśnie tematem. Czy zaczynać wszystko od początku? Przecież nie zdążę! Tym bardziej, iż nie mam już sił na realizację bieżących tematów, nie mówiąc o zaczynaniu wszystkiego od nowa. Trudno, zdecydowałam, że będę niestety miała powtórzenie w opowiadanej historii.

Warszawski Maraton Fotograficzny

W międzyczasie nowo poznany kolega maratończyk poprosił mnie o pomoc w realizacji tematu „kobieta w wielkim mieście”. Nawet skoczył do sklepu kupić z tej okazji szpilki, bo miałam na nogach wygodne i nie do końca kobiece buty.

Ja także w końcu spotkałam swoją muzę – kobietę, która wyszła na shopping z różowym kotem 🙂

Zupełnie natomiast nie mogłam znaleźć bawiących się młodych ludzi. Wszyscy tylko siedzieli popijając piwo. Ach, co za czasy…

Punkt ostatni Barka Wisława

Ostatni przystanek Maratonu zawiódł mnie ponownie nad Wisłę. Na Barce Wisława niedaleko Syrenki mieliśmy oddać 12 wybranych zdjęć i otrzymać pamiątkowe dyplomy.

Podczas finalnej selekcji zdjęć musiałam odrzucić wiele pojedynczych kadrów, z których byłam zadowolona, ale które niestety nie pasowały do mojej opowieści. W sumie wybrałam 3 dobre zdjęcia i 9 wypełniających.

Wracałam do domu z poczuciem wykonanej misji. Nie do końca dobrze wykonanej, bo nie udało mi się opowiedzieć spójnej i interesującej historii. Fotografia to jednak przede wszystkim czekanie. Na decydujący moment, na odpowiednie światło. A fotografia podczas Maratonu to sztuka kompromisu pomiędzy zamierzeniami a realnymi możliwościami narzucanymi przez zewnętrzne i wewnętrzne ograniczenia.

Warszawski Maraton Fotograficzny 2019: Podsumowanie

Podsumowując, Warszawski Maraton Fotograficzny to zmagania przede wszystkim z samym sobą. Po początkowej euforii, wręcz cyzelowaniu pierwszych tematów, przychodzi fizyczne zmęczenie i znużenie. Chodzisz i szukasz tematów, a gdy nogi bolą, to głowa już nie myśli zbyt otwarcie. Szczęśliwie, w tym dniu w Warszawie odbywało się kilka dużych wydarzeń, dzięki którym wielu ludzi wyległo na ulice: marsz Koalicji Europejskiej, Grand Prix w żużlu, Noc Muzeów.

wmf

Wspaniale było spotykać na ulicach uśmiechniętych współmaratończyków, zatrzymując się na miłe pogawędki, oglądanie zdjęć ze zrealizowanych tematów, omawianie pomysłów. Fantastyczne jest to, że ludzie nie rywalizują pomiędzy sobą, ale walczą ze sobą samym, z własną wyobraźnią, umiejętnościami i co tu ukrywać, w moim przypadku z własną kondycją fizyczną.

Maraton był bardzo dobrze zorganizowany. Nie natrafiłam na żadne kolejki, pomimo odwiedzania punktów w różnym czasie. Wszędzie było kilka stanowisk, przypisanych numerkami startowymi. Najbardziej bałam się tłumów na starcie i mecie, ale nic takiego się nie zdarzyło. Brawa dla organizatorów.

7 porad dla uczestników Warszawskiego Maratonu Fotograficznego

  1. Rób dużo różnych zdjęć do jednego tematu, ale nie skupiaj się przy tym tylko na jednym temacie. Pamiętaj, że musisz zrobić dobrych 12 zdjęć.
  2. Na bieżąco dokonuj wstępnej selekcji. Usuwaj tylko te zupełnie nieudane i niepasujące do żadnego tematu zdjęcia, gdyż nie wiadomo, jakie tematy dostaniesz na kolejnym etapie i które ze zdjęć będą pasowały najbardziej do finalnej narracji.
  3. Możesz wybrać jedno z podejść: albo opowiedzieć spójną historię, niekoniecznie złożoną z najlepszych ujęć, albo po prostu przedstawić kolekcję swoich 12 najlepszych zdjęć w poszczególnych tematach, nawet jeśli nie składają się w spójną historię.
  4. Fotografia uliczna wiąże się z różnymi dylematami. Musisz na przykład dokonać wyboru, czy fotografowaną osobę najpierw spytać o zgodę i wykonać ustawiane zdjęcie, czy też iść na żywioł i fotografować spontanicznie prawdziwe uliczne życie. Nie zawsze później zdążysz spytać o zgodę na rozpowszechnianie wizerunku.
  5. Rozłóż siły na całe 12 godzin Maratonu.
  6. Zostaw sobie więcej czasu na finalną selekcję.
  7. Ale przede wszystkim, weź udział w Maratonie!

Wszystkim uczestnikom gratuluję ukończenia Maratonu. Tym, którzy nie brali udziału, bo się wahali, polecam serdecznie kolejne edycje (Warszawski Maraton Fotograficzny 2022 – zobacz, jak wyglądała trzecia edycja maratonu po pandemicznej przerwie). Osobiście spędziłam cudowny dzień z fotografią. Na myśleniu fotografią. Ostatnio tak bardzo mi tego brakowało.

Do zobaczenia na starcie!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *