Edyta Jabłońska „Portret dziewczęcy”
Portret to ogólnie rzecz biorąc przedstawienie postaci. To jedna z najstarszych dziedzin sztuki. Do naszych czasów dotrwały naskalne wizerunki osób, stworzone ręką ludzką, liczące nawet dziesiątki tysięcy lat. Przez stulecia portretowano władców, bogaczy, ważne osobistości. Sztukę portretu doprowadzili do perfekcji malarze, tacy jak np. Rembrandt. W dobie fotografii portret upowszechnił się na dobre, stając się najbardziej popularną dziedziną fotografii. Stąd portretem nie jest obecnie łatwo zaskoczyć, potrzebna jest wyobraźnia, kunszt artystyczny i warsztat fotograficzny. Dziś chciałabym przedstawić Wam Edytę Jabłońską i jej wyjątkowe portrety dziewczęce.
Edyto, urzekły mnie Twoje nostalgiczne, melancholijne dziewczęce portrety, przywodzące na myśl prace Julii Margaret Cameron. Romantyczne, nastrojowe, wręcz symboliczne kadry, przenoszące widza w inną epokę. Skąd akurat taki kierunek fotografii?
Przyznam, że jestem trochę onieśmielona Twoim porównaniem. Myślę, że te moje nostalgiczne i dziewczęce portrety wynikają z mojej i mojej modelki natury. Ja bardzo lubię prawdę w fotografii, pewnie dlatego też kocham reportaż. Jeśli charakteryzacja to lekka, nienachalna, pozwalająca osobie fotografowanej czuć się nadal swobodnie, w swojej skórze. Julka, moja córka i bohaterka moich portretów, również nie przepada za stylizacjami, lubi potem widzieć „siebie” w kadrze. Pewnie dlatego jak większość z nas w zaciszu domowym, bez specjalnych przygotowań, bez fleszy, czuje się najswobodniej. Dodatkowo mama za aparatem nie budzi podejrzeń, co mi pozwala pokazać prawdziwą Julkę. Poszukuję w domu miejsc z fajnym światłem, wykorzystujemy widoki i piękną okolicę, w której dane jest nam mieszkać – tylko tyle! Zazwyczaj dobrze się bawimy i najważniejsze, że w ten sposób spędzamy ze sobą czas, którego ciągle w tych czasach tak mało …
Tych widoków za oknem szczerze Ci zazdroszczę! Sztuka portretu to w dużej mierze manipulowanie światłem. W portretach Twojej córki Julki światło odgrywa dużą rolę. Tworzy światłocień, podkreśla klimat, maluje wzory. Czyli bazujesz głównie na świetle zastanym?
Dokładnie, wykorzystuję głównie światło zastane, czasem używam softboxa.
Twoje kadry są cudownie miękkie. Jak osiągasz taki efekt łagodnych nieostrości, czy jest to zasługa obiektywu?
Używam obiektywu wcale nie stricte portretowego, bo Sigma art 35mm 1.4.
W portrecie zwykle im jest prościej, tym lepiej. W Twoim przypadku w większości są to ciasne kadry. Dzięki temu osiągasz efekt subtelnych, psychologicznych portretów, gdzie nie liczy się tło, rekwizyty, ubranie, ale główną rolę odgrywają emocje. Emocje, które te kadry wywołują u widza. Ma się wrażenie wręcz wnikania w nastoletnią duszę. Ale nie byłoby tych wszystkich przepięknych kadrów gdyby nie fantastyczna współpraca Julki. Twoja córka to urodzona modelka. Widać wielką naturalność, czuć też niesamowitą więź między Wami. Nastolatki w tym wieku niezbyt chętnie dają się namówić na pozowanie, nie masz problemów ze współpracą z nastolatką?
Julka to rzeczywiście dusza artystyczna. Występuje w teatrze, ma w sobie coś, co w fotografowaniu bardzo mi pomaga. Choć rzeczywiście czasem trzeba uszanować jej nastolatkowe nastroje i nie naciskać na zdjęcia.
Na portrecie z rozwianymi włosami Julka jest niczym Mona Lisa Leonarda da Vinci. Ten sam subtelny uśmiech, podobne tajemnicze spojrzenie. Ale w Twojej twórczości można dostrzec także drugi rodzaj portretów – pełne energii i prawdziwości portrety reportażowe z życia nastolatki. Który rodzaj fotografii jest Ci bliższy?
Bliższy mi jest ten drugi rodzaj portretów – pełne energii i prawdziwości portrety reportażowe z życia nastolatki. Jak już wspomniałam kocham reportaż, opowiadanie historii za pomocą zdjęć. Tu liczy się obserwacja, czekanie na ten moment, coś autentycznego. Ze zwykłych chwil wyciągamy niezwykłe kadry. To mnie fascynuje i sprawia mi przyjemność. Myślę, że moja córka w moim jej obserwowaniu jest po prostu ufna. Kiedy ma ochotę słuchać muzyki, tańczyć, robimy to razem, wespół z aparatem. Suszy włosy, piecze ciastka, odrabia lekcje… jesteśmy w tym po prostu razem. Wie, że może być sobą, ja wręcz tego wyczekuję!!! Wiele osób mówi, że robienie zdjęć nastolatkom nie jest łatwe i to prawda, zgadzam się z tym. Dlatego, gdy napotykam na mur, czyli chwile typu – „idź stąd” wiem, że trzeba to uszanować, nie naciskam. Ale kiedy pojawia się dobry nastrój (o wiele rzadziej), zawsze, żeby nie wiem co, muszę być gotowa i chętna do współpracy by nie przegapić „decydującego” momentu. Dlatego często nasze kadry powstają ot tak, „pomiędzy”. Ale czyż między kluczowymi wydarzeniami nie toczy się prawdziwe życie?
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę jeszcze mnóstwa pięknych i prawdziwych kadrów.
Piękne zdjęcia
Prawda? Brawo Edyta 🙂